23 sierpnia, 2013

Parę słów o przyjemności z eBookowego czytania.

  czyli.. kindlowska miłość :)



           W wolnych chwilach umilam sobie życie książkami, od zawsze w domu książki były, od małego byłam do nich przyzwyczajana, można powiedzieć, że nie pamiętam kiedy ich wokół mnie nie było ;) Oczywiście jak na książkomaniaczkę przystało ;) lubiłam zapach kartek, szelest stron i różnobarwne okładki,(bez tego ostatniego nie wzięłam jej do ręki- mam świadomość, że ominęło mnie wiele ciekawych pozycji z tego powodu ale cóż.. dziwadztwo, nr 2) nie wyobrażałam sobie zatem czerpania przyjemności z samego tekstu bez tych wszystkich dodatkowych bodźców.
          Nie żebym jednak nie próbowała się przekonać do elektroniki w postaci e-booków, co to to nie, kilkukrotnie próbowałam czytać na laptopie jednak zawsze kończyło się to fiaskiem, telefon też nie dawał rady, oczy bolały po kilku minutach jakbym przesiedziła nad książką 48 godzin bez przerwy.  Aż tu nagle za sprawą mojego Mężczyzny doznałam oświecenia, mianowicie dowiedziałam się, że jest taki mały kradziej ludzkiego czasu jakim jest Kindle. Mały, poręczny czytnik, o wyświetlaczu dostosowanym do ludzkiego oka, nie wypalającym w nich różnych dziwnych białych plamek jak to mają w zwyczaju inne ekrany, a w dodatku trzymający baterię przez miesiąc! przy częstym czytaniu.
         Na początku oczywiście sceptycznie, a z czasem (powód bardzo istotny, nie można powiedzieć, że nie: nie miałam celu, na który mogłabym wydać znaczną część mych funduszy) przekonałam się do zakupu. I powiem tylko tyle: Nie żałuję ani trochę! Niewyobrażalna wygoda, szczególnie gdy ktoś sporo podróżuje i miewa przepełnioną torbę i transporter z Kotem jednocześnie na obu ramionach.
Nie dość że mieści kupę pozycji, więc czytam na co mam akurat ochotę, a nie to co akurat zabrałam, upchałam lub dorwałam w bibliotece. I co istotne, przynajmniej dla mnie: jest lekki i prosty w obsłudze- dla mnie żadnych wad, teraz w życiu bym się go nie pozbyła.
         Sentyment do książek pozostał i myślę, że wrócę jeszcze kilka razy do ich klasycznej formy ale już nie na stałe, bardziej okazyjnie by potem mogły zdobić moje półki, których paradoksalnie jeszcze się nie dorobiliśmy, ale wszystko przed nami ;)

Edit: Tak sobie teraz pomyślałam biorąc się za czytanie, że jednak jeden minus jest- etui, uparłam się żeby nabyć oryginalne aby nie było w żadnym zakamarku luźne i chroniło mój czasoumilacz z każdej możliwej strony, zapłaciłam dwa razy więcej niż gdybym kupiła zamiennik, a mimo to cholernik uciska mi przyciski z jednej strony Kindla, przez co ciężko jest je używać. Dobrze, że te same znajdują się po jego drugiej stronie bo byłabym mocno zła. A tak, doszłam po otrzymaniu paczki tylko do stwierdzenia, że najwyraźniej oryginalność oryginalności nie równa..choć teoretycznie  powinnam to wiedzieć już od dawna..


P.S. Nawet Gandolfowy polubił tegosz to potwora,
więc coś na rzeczy  musi być ;)
zakochałam się! :)

1 komentarz:

  1. Ojj tak czytniki bardzo się przydają w czasie podróży, nawet tych krótkich, kolejkach do lekarza, a nawet czasem w pracy:P kiedyś też byłam do nich sceptycznie nastawiona, ale od kiedy mam mojego eclicto zupełnie zmieniłam zdanie. Chodzi ze mną wszędzie, a w torbie zawsze znajdzie się dla niego miejsce. Chociaż jak na nałogowego książkoholika przystało do bibliotek nie przestałam chodzić i w domu często czytam klasyczne papierowe wydania :)

    OdpowiedzUsuń

Z każdą nową wypowiedzią jest nam coraz milej :)