Do sedna, klimat Barcelony i cmentarza ksiązek, który Zafon wykreaował jest wspaniały. Niezwykle klimatyczna powieść, ogromna wyobraźnia oraz talent pisarski. Cóż więcej potrzeba? :) Co prawda kilka razy miałam wrażenie, że to już koniec historii po czym okazywało się, że jeszcze całkiem sporo stron pozostało przede mną ale zakończenie.. ono wynagrodziło wszystko- ostatnią 1/4 książki czytałam do trzeciej nad ranem! Dawno żadna książka mnie tak bardzo nie wciągnęła.
A Martin?- Podsumowując całość mogę powiedzieć tylko tyle: wspaniale wykreowany świat, nudnawe rozdziały, super postaci, które w większości skończyły swój żywot zdecydowanie za szybko (choć pożyły na tyle długo abym zdążyła się do nich przywiązać- moja irytacja sięgała zenitu) oraz wątki fantasy które uwielbiam. Łącząc wszystkie te elementy w całość powstaje całkiem niezła historia pozwalająca oderwać się od szarej rzeczywistości, choć... powiedzieć: "arcydzieło" to dla mnie zdecydowanie za dużo.
Przeczytałam i mogę powiedzieć tyle: wszystkie części łączy jedno: w każdej z nich powtarza się ten sam schemat: nudny wstęp, średnio ciekawe rozwinięcie i cholernie wciągające zakończenie- jaki tego efekt: będąc w połowie mówiłam sobie "to ostatnia część jaką czytam", pod koniec: "cholera, co będzie dalej!?" i tak przebrnęłam przez praktycznie wszystkie części. Jest to na pewno jakiś sposób na czytelnika ale lepszym byłoby moim zdaniem napisanie książki wciągającej od pierwszej kartki po ostatnią. Szczerze? Serial jest moim zdaniem o wiele, wiele lepszy. Z niecierpliwością czekam na kolejny sezon i mam nadzieję, że się nie rozczaruję :) A póki co pozostaje mi dokończenie serii w formie "książkowej".
Ostatecznie: 8 przeczytanych książek w ciągu roku.
Patrząć na objętość każdej z nich to nie najgorszy wynik.
Zobaczymy co przyszły rok przyniesie- Gandalfowy od razu mruczy jak słyszy, że
dobiegamy do końca pieśni i niedługo przyjdzie czas na coś zupełnie innego i nowego :) :)
P.S.
Jak tak na niego patrze to może faktycznie
cały rok z tymi samymi bohaterami to odrobinkę za długo.. ;)
Wypowiem się, bo przeczytałam wszystkie części PLiO ;) - najbardziej wciągnęła mnie Nawałnica mieczy - od początku do końca. Uczta dla wron - nudnawo, męczyłam się z tym. Taniec ze smokami - zależy, który rozdział, bo mam swoich ulubionych bohaterów i mogłabym o nich czytać ciągle ;) Serial jest zrobiony dobrze, ale denerwuje mnie przekręcani faktów (moja rekacja po zobaczeniu jak Cebulowy Rycerz zamachnął się na Stanissa - facepalm). Denerwowało mnie to tak bardzo, że przestałam oglądać.
OdpowiedzUsuńŻyczenie na 2014 rok - żeby Martin wydał jak szybciej kolejną książkę, bo zżera mnie ciekawość, co będzie dalej z bohaterami - szczególnie z Jonem, Tyrionem, Dany i Sansą.
Muszę się z Tobą zgodzić, że w serialu są poprzekręcane niektóre wydarzenia, na początku również mnie to drażniło ale przywykłam i już jest w porządku :)
UsuńMoje ulubione książki :) A z Twoimi opiniami zgadzam się w 100% :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze życzenia na Nowy Rok, oby czekanie na kolejną książkę Martina się nie dłużyło :)
Dziękuję :) Tobie również życzę wszystkiego co najlepsze!!
UsuńNigdy jakoś nie interesowały mnie takie książki :)
OdpowiedzUsuńI-am-Journalist.blogspot.com
Każdy ma swój gust i każdego coś innego może interesować :) Najważniejsze to czerpać przyjemność z czytania, reszta jest nieważna :)
UsuńDla mnie książki Martina od pierwszej strony były niewiarygodnie wciągające, nie mogłam się od nich oderwać i połykałam jedną za drugą. Zwolniłam tylko w okolicy czwartej części, kiedy pojawiło się sporo nowych bohaterów, a wcześniej poznani poszli w odstawkę, ale potem znowu pożerałam stronę za stroną. Dla mnie to jest arcydzieło :) Za to nie przepadam za Zafonem, moim zdaniem jest przereklamowany, przeczytałam tylko Cień Wiatru i szału nie zrobić. Ewidentnie mamy inne upodobania i oczekiwania względem książek hihi ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci reakcji na Martina, której u mnie niestety brakuje.. ale jednocześnie mam nadzieję, że w tym roku w końcu natknę się na jakiś cykl, który skradnie moje serce :)
UsuńUwielbiam Zafona, ale do Martina jakoś nie mogę się przekonać. Chyba odpycha mnie fakt, że nagle zrobiło się tak głośno o tej sadze i wszyscy się rzucili, aby ją czytać (i oglądać). Może jak emocje opadną skuszę się na przeczytanie :)
OdpowiedzUsuńJa również często tak mam, że sam fakt popularności czegoś wywołuje u mnie negatywe nastawienie. W przypadku Martina było inaczej, ponieważ mój Mężczyzna zachwalał serial, więc nie myśląc długo sięgnęłam po książkę- i się zaczęło :)
Usuń