21 października, 2013

Gandalfowy leżak.


          Dziś o niewielkim zakupie z myślą o moim Kotowym ulubieńcu. Gandalfowy upatrzył sobie wiklinowy koszyk na zakupy, który przeszedł w jego posiadanie, ja do niego dostępu już nie mam :) Nie wiem jakim cudem mu w nim wygodnie ale wychodzę z założenia, że Gandalfowego widzimisię nigdy nie pojmę i nie próbuję nawet tego dokonać :) Tak czy siak, od kilku miesięcy zaglądałam na aukcje dotyczące legowisk dla kota, moją uwagę przykuły te, które połączone są z drapakiem oraz te, które wiesza się na grzejniku- które dla kociaka są wyśmienite, szczególnie w zimie kiedy grzejniki non stop są ciepłe :) Ku mojemu miłemu zaskoczeniu pojawiły się takie legowiska w Netto. Niewielka cena (30zł) oraz stonowany kolor zadecydował i tak Gandalfowy ma nowe miejsce do leżakowania :) Szkoda tylko, że nie bardzo za nim przepada.. Mam nadzieję, że to jednak chwilowe i jak tylko przyjdą chłodniejsze dni, a legowisko zacznie się samo nagrzewać, Kotowy nie będzie chciał z niego schodzić :) Wszystko się okaże już niedługo :) Póki co, koszyk wygrywa, powiedziałabym bezkonkurencyjnie :)))


P.S. Teraz kolejny planowany zakup: miseczki
dla Gandalfowego, koniecznie z antypoślizgową podkładką! :)
Bo woda rozlewana jest minimum raz dziennie, a same miski zmieniają swe
położenie wraz z upodobaniami Kocura- nigdy nie wiadomo gdzie się aktualnie znajdują-
"ISTNY MEKSYK" :d

16 października, 2013

Pomrukowa szarlotka.

          Jak na tak długą przerwę w pieczeniu jabłkowego ciasta, stwierdzam, że wyszło całkiem, całkiem :) Oczywiście już mam kilka pomysłów na: "jak to zrobić lepiej" ale narzekać nie mogę. Ale do rzeczy. Przepis na ciasto podkradłam u Moniki, zamieniłam tylko śliwki na jabłka. Wyszło pyszne! :)



Ciasto:
✔ 3 szkl. mąki pszennej
4 jajka
2,5 szkl. cukru
250g margaryny
2 łyżki śmietany
1 łyżeczka proszku do pieczenia
cynamon.


Białka oddzielić od żółtek, żółtka wymieszać z mąką, połową cukru, margaryną, śmietaną i proszkiem do pieczenia. Zagnieść. Podzielić na dwie nierówne części, zawinąć w woreczek i umieścić w lodówce na 20 minut. W tym czasie obrać i zetrzeć na tarce jabłka, następnie odsączyć owoce.  Można dodać trochę bułki tartej. Wyciągnąć większą część ciasta i wyłożyć nim spód blaszki. Rozłożyć równomiernie owoce, posypać je cynamonem, a następnie ubić pianę z białek, dodać do niej resztę cukru, wymieszać delikatnie i wylać ją na jabłka. Na koniec wyjąć z lodówki pozostałą część ciasta i odrywając kawałkami rozłożyć je nierównomiernie na pianie, tak aby między ciastem pozostała wolna przestrzeń, w której wyrośnie w piekarniku beza. Rozgrzać piekarnik do temperatury 200°C i piec przez 35-40 minut do zarumienienia. 
Gotowe! :) 



P.S. Smak z dzieciństwa bez wątpienia!
Jjak dziś pamiętam wyjadanie bezy spomiędzy kruszonki 
kiedy mama nie widziała :D 
Pycha!

10 października, 2013

Podkładka pod dłonie DIY.



          Długo przeglądałam aukcje na allegro ale jakoś zdjęcia przedstawiające poduszki kosmetyczne jakoś mnie nie przekonały do jej kupna. Może dlatego, że założyłam sobie, że nie wydam więcej niż 20zł. Przeglądając fora, blogi i różnego rodzaje  strony wpadłam na osobę, która wykonała tego małego pomocnika sama. Wystarczy kawałek drewna, trochę gąbki i materiał do obicia. Nie mam takich wolnych materiałów w mieszkaniu, więc z pomocą przyszedł mi kochany tata :) Wytworzył mi takie oto cudo, z którego jestem baaaardzo zadowolona, w końcu mogę swobodnie nakładać hybrydy najbliższym :) Brakowało mi jeszcze jakiegoś pokrowca, więc poleciałam do Pepco,w którym ostatnio zaopatrzyłąm się w ręczniki do łazienki (są tak lichej jakości, że nadają się jedynie do dłoni ale kosztują niewiele, więc za chwilę będzie można je spokojnie wymienić) i w mojej dłoni znalał się liliowy ręczniczek za całe 2,99zł :) Wystarczy nawinąć go na "wałek" pod dłonie i gotowe :) Teraz marzy mi się jeszcze lampa kosmetyczna bo ciężko mi z taką zwykłą biurkową ale to trzeba fundusze wcześniej znaeźć- dobrze więc, że Mikołaj już niedługo, więc może coś się uda zadziałać.. :))








03 października, 2013

Recenzja: Jantar z wyciągiem z bursztynu.



          Krótko: nigdy więcej!! Skuszona dobrymi opiniami i brakiem Seboradinu w sklepie zielarskim uznałam, że warto wypróbować ten kosmetyk, zaryzykować kupno bo może i mi podpasuje i moje włosy przybiorą na długości kilka razy więcej niż zrobiłyby to normalnie. Nic bardziej mylnego. Po miesiącu stosowania wg zaleceń: trzy tygodnie szampon i odżywka, potem tydzień przerwy, uznałałam że specyfik ten nie jest po prostu dla mnie. Raz, że brak atomizera doprowadzał mnie prawie, że do rozpaczy to jeszcze zaraz po użyciu zaczynała mnie szczypać skóra głowy- podrażnienie z jakim nigdy wcześniej nie miałam doczynienia. Szampon również mnie nie zachwycił. Wszystko wzmożyło wypadanie włosów.  Może spowodowane było to tym, że często myję włosy i za często była stosowana z tego powodu odżywka- nie wiem i chyba się już tego nie dowiem, ponieważ po tygodniowej przerwie gdy znów, nie poddając się nałożyłam specyfik i zauważyłam kolejny raz zaczerwienienia zrezygnowałam z jego stosowania. Bez dwóch zdań powróce do Seboradinu- mama mi go aplikowała jak jeszcze byłam mała i do tej pory służy mi dobrze. Nie wiem czy Jantar sprawił, że moje włosy urosły zadziwiająco szybko, ponieważ trudno to ocenić przy typie włosów, które mam- układają się za każdym razem inaczej, kręcąc się lub nie, więc nie będę oceniała tego kosmetyku pod tym względem. W każdym bądź razie ja go niestety nie mogę polecić. Bardzo szkoda bo opinie na różnych portalach były bardzo obiecujące ale jak wszystko trzeba przetestować na własnej skórze aby przekonać się czy coś jest dla nas jak znalazł, czy też nie. W moim przypadku pieniądze zostały wydane niewłaściwie i choćby nawet setki osób uważało Jantar za KWC (swoją drogą całkiem niedawno dowiedziałam się, że istnieje  coś takiego i moje zacofanie załamało osobę, która rozwinęła mi ten skrót ) moim KWC on zdecydowanie nie jest. 


P.S. Już wybrałam rodzaj seboradinu, 
teraz tylko dorwać go w sklepie  i do dzieła! :)